"Szewcy" Witkacego należą do tych wdzięcznych sztuk, które dają się interpretować na sto. rozmaitych sposobów. Twórcy inscenizacji jeleniogórskiej próbują udowodnić, że każdy system ma zadziwiającą zdolność nie tylko do wytwarzania, ale wręcz odtwarzania elity. Nowa arystokracja wraz z resztkami obalonej epoki dziedziczy nie tylko jej snobizmy, ale również bakterie społecznego rozkładu, które stają się fermentem kolejnej rewolucji. Szewc Sajetan Tempe, prokurator Robert Scurvy i księżna Irina Zbereżnicka pochodzą ze społecznych antypodów, ale łączy ich ta sama niszczycielska żądza władzy i użycia. W ten sposób po każdym przewrocie zmieniają się sztandary i uniformy, ale istota władzy, zwłaszcza jej korumpująca siła, pozostaje bez zmiany. Wystawia się na sprzedaż ideały, stanowiska i słowa, które przekształcają się w swoje przeciwieństwo: niosą i chaos i przestają cokolwiek znaczyć. Tak, w tym ujęciu "Szewcy" to także sztuka
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości, nr 15