"Kaligula" w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Ewa Koszur w Głosie Szczecińskim.
Dramat Camusa z 1944 roku w reżyserii Anny Augustynowicz poruszył, ale nie porwał szczecińskiej publiczności. Na brawa na pewno zasługują aktorzy wcielający się w główne role. Być może oczekiwania widzów były zbyt duże. Wszak bohaterem sztuki jest tytułowy Kaligula, głośna i wielokroć opiewana w literaturze, teatrze czy filmie postać z historii cesarstwa rzymskiego. Postać barwna choćby poprzez czynione przez nią okropności - kazirodztwo, rozpustę, wyrafinowane morderstwa. Kaligula - człowiek, który nie cenił ludzi ani życia w ogóle. W dramacie Alberta Camusa jawi się jednak także jako człowiek głęboko nieszczęśliwy. Szaleniec, który dąży do niemożliwego, ale i nieszczęśnik. Odkrywamy to z przerażeniem, bo przecież nie powinno się współczuć mordercom i rozpustnikom, którzy ze wszech miar wykorzystują swoją nieograniczoną władzę. Kaligula w sztuce Augustynowicz to zwyczajny młody mężczyzna (świetna kreacja Wojciecha Brzezi�