"Merdre" - najsłynniejsze przekleństwo w dziejach światowej dramaturgii, którym pod koniec ubiegłego wieku Alfred Jarry zgorszył paryżan na wstępie swego "dramatu w pięciu aktach prozą" pt. "Ubu roi" - Tadeusz Boy-Żeleński spolszczył w 1936 r. jako "grówno". Bogusław Brelik odważył się wziąć translatorską lutnię po autorze "Słówek" i zamienił "grówno" na "srówno", w którym już nie rozpycha się bezczelne "r", ale które, będąc nadal lingwistycznym wybrykiem, brzmi w naszych uszach jeszcze bardziej swojsko niż rewelacyjny Boyowy neologizm. Piętrzone w różnych gramatycznych kombinacjach "srówno" tłumacz obudował przeróżnymi "jejmościami", "acanami", "ciurami", "ćwokami", "pospólstwem", "huncwotami", "Moskalami", a tytułowego osiłka, i jego megierę nazwał dobrotliwie... Kumem Ubu i Kumą Ubową. Sztubackiemu figlowi 15-letniego gimnazjalisty-literata z Rennes Brelik przyprawił "gębę" staropolszczyzny. Tym sposobem Ubu dl
Tytuł oryginalny
W jarmarcznej budzie historii
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo- przegląd kulturalny nr 21