"Królowa Margot" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego i "Natan mędrzec" w reż. Natalii Korczakowskiej w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Elżbieta Baniewicz w Twórczości.
Dziwne uczucie. Przedstawiciele trzech religii: islamu, judaizmu i chrześcijaństwa dyskusję na temat wiary toczą bardzo spokojnie. Stary Żyd, któremu chrześcijanie spalili w synagodze żonę i siedmiu synów, wychował porzucone niemowlę, córkę muzułmanina i chrześcijanki, ale nie narzucił jej żadnej religii. Uczył tylko, jak być "miłym Bogu i ludziom człowiekiem", bo jak powiada, "nie wybraliśmy sobie naszych ludów" i ich wiary. Dziedziczymy wyznanie jak kod genetyczny. Nie może być więc religii gorszej ani lepszej; skoro nikt nie mógł sobie wybrać przodków, na złe i dobre pozostał ich spadkobiercą. Nie chodzi tu o żadną ze współczesnych dyskusji, gdzie jad nienawiści wobec inaczej myślących leje się obficie, agresję fizyczną zaś powstrzymuje obecność kamer. Piszę o "Natanie mędrcu" Gottholda Ephraima Lessinga na Scenie przy Wierzbowej, gdzie konwencja teatru pozwala na spokojne wyłożenie racji bohaterów, ewolucję ich poglądów i pogo