"Trubadur" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Paweł Dybicz w Przeglądzie.
Lubię inscenizacje, które realizuje Laco Adamik, bo wiem, że to jest opera, a nie postopera, że on nigdy sobie nie pozwoli na odrzucenie głównego przestania dzieła. Tak jest z jego najnowszym przedstawieniem - "Trubadurem" zaprezentowanym w ramach Roku Verdiego, do tego po raz pierwszy w historii Opery Krakowskiej. Tu nie ma scen, podczas których widz musi się głęboko zastanawiać, o co reżyserowi chodzi. Sceniczny przekaz jest czytelny, dzięki czemu jeszcze bardziej przyciąga uwagę widza. Widza, a nie wyłącznie słuchacza. Ten zresztą musiał czuć, że uczestniczy w uczcie wystawianej zarówno przez reżysera, jak i śpiewaków, wśród których brylowała Małgorzata Walewska w roli Cyganki Azuceny. Walewska pokazuje, na czym polega kunszt gwiazdy operowej. To nie tylko urzekający głos, ale nade wszystko umiejętność posługiwania się nim, a także odróżnienia i wyśpiewania lirycznych wersów libretta i tonacji muzyki od fraz dramatycznych. Słowem, maestr