Studenci irańscy na scenie odreagowują surowe prawa islamu. Pokazał to zakończony w ubiegłym tygodniu 9. Festiwal Teatrów Studenckich w Teheranie - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.
Do Teheranu jechałem, mając w pamięci stereotypowe obrazy z telewizji - ponurych ajatollahów i tłumy skandujące: "Śmierć Ameryce". Tymczasem festiwal teatrów studenckich zorganizowany na przełomie kwietnia i maja pod auspicjami irańskiego ministerstwa nauki pokazał inną twarz Iranu: nowoczesny, odważny teatr, który nawiązuje dialog z Zachodem, a zarazem nie zapomina o swoich perskich korzeniach. Nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że jestem na festiwalu polskich teatrów studenckich z połowy lat 80. Na scenie ta sama pasja i ta sama strategia walki z cenzurą za pomocą języka metafory, jakiego używały niegdyś polskie teatry zaangażowane. Różnica polega na tym, że w Iranie walka ze zniewoleniem toczy się na gruncie obyczaju. To reakcja na surowe zakazy w życiu publicznym: Iranki muszą nosić chusty i długie płaszcze, w publicznych miejscach mężczyzna nie może kobiecie nawet podać ręki. Stąd też największym tabu w teatrze, filmie czy plastyce nie j