Maciej Prus chciał, by w wyreżyserowanym przez niego i w poniedziałkowym teatrze telewizji pokazanym "Wyzwoleniu" Stanisława Wyspiańskiego wieczny Stary Aktor miał twarz Gustawa Holoubka. Tak? Nie. Maciej Prus chciał, by wieczny Stary Aktor był twarzą Gustawa Holoubka. I był. Nie trzeba więcej. Tu jest wszystko - pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Twarz jak twarz przykryta suknem pszczelego wosku. Ciepła, ciemna, nieruchoma. Lśniący kamyk. Oczy tylko czasem w bok po skosie, wargi tylko czasem w górę, w dół. I powieki jak wargi, ale rzadziej, rzadziej - coraz częściej coraz dłuższe postoje w połowie źrenic, coraz twardsze zapomnienia. Za twarzą - mgła. W mgle - jasna głowa młodzieńca w zielonej kurtce. Zdaje się być daleko, śmiertelnie daleko. Zdaje się być łebkiem szpilki. To wszystko. Maciej Prus chciał, by w wyreżyserowanym przez niego i w poniedziałkowym teatrze telewizji pokazanym "Wyzwoleniu" Stanisława Wyspiańskiego wieczny Stary Aktor miał twarz Gustawa Holoubka. Tak? Nie. Maciej Prus chciał, by wieczny Stary Aktor był twarzą Gustawa Holoubka. I był. Nie trzeba więcej. Tu jest wszystko. Jakkolwiek to zabrzmi - Stary Aktor nie ma nóg. Już niepotrzebne? Ani wejścia na scenę, ani zniknięcia w kulisach, nie widać rąk. Zbędne już? Tak. Już nie ma czego wskazywać palcem zawsze nieo