EN

15.04.2008 Wersja do druku

W Filmówce nie potrzeba rewolucji

- Za najważniejsze uważam otwarcie uczelni na Europę i świat. Łódzka szkoła ma bardzo dobry wizerunek, rozbudowuje się, powstają nowe wydziały. Żeby wykorzystać w pełni ten potencjał, nie wystarczą dofinansowania z krajowych instytucji - mówi reżyser Robert Gliński, kandydat na rektora PWSFTViT, w rozmowie z Jakubem Wiewiórskim z Gazety Wyborczej - Łódź.

Jakub Wiewiórski: Dlaczego zdecydował się Pan kandydować na rektora Filmówski? Robert Gliński: Ta szkoła bardzo dużo dała mnie, jak i wszystkim polskim reżyserom, niejako stworzyła polską kinematografię: Wajda, Polański, Zanussi, Kieślowski. W końcu nadchodzi moment w życiu człowieka, żeby się odwdzięczyć. Każdy absolwent idzie w świat robić filmy, ale w pewnym momencie do szkoły trzeba wrócić. Tak zrobił Marczewski, Kolski, ja. Spłacamy dług za to, że ta szkoła nas stworzyła i uformowała. Jaki jest Pański program działania, pomysły na poprawę funkcjonowania szkoły? - Po pierwsze zawołam za Wyspiańskim: "teatr mój widzę ogromny". Po drugie podeprę się Hipokratesem: "najważniejsze nie szkodzić". Nie można zniszczyć naturalnej energii, która siedzi w profesorach, studentach, w miejscu. Za najważniejsze uważam otwarcie uczelni na Europę i świat. Łódzka szkoła ma bardzo dobry wizerunek, rozbudowuje się, powstają nowe wyd

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W Filmówce nie potrzeba rewolucji

Źródło:

Materiał nadesłany

GazetaWyborcza - Łódź nr 89