EN

8.03.2008 Wersja do druku

W Edenie nie ma czczej gadaniny

- "Eden" powstał z potrzeby uspokojenia narracji. Dwa lata temu, gdy rozpocząłem prace nad tym spektaklem, byłem przekonany, że teatr gubi się w gonitwie za atrakcją, za potrzebą zaskakiwania widza - LESZEK BZDYL, tancerz, choreograf, twórca gdańskiego Teatru Dada von Bzdülöw, opowiada o swoim spektaklu.

Grzegorz Giedrys: Mimo że głównym środkiem wyrazu waszego teatru jest taniec, jesteście mocno zakorzenieni w tradycji teatralnej. Dlaczego nie wybraliście czystego tańca albo czystego teatru? Leszek Bzdyl: To jest pytanie zasadnicze dla mojej pracy. Nie nazywamy się teatrem tańca, jesteśmy po prostu teatrem. Taniec jest dla mnie jednym z języków teatralnych. Nie wierzę w jednorodność gatunków. Dlaczego? - Wydaje mi się że teatr wiele traci, zamykając się w słowie i literaturze, i taniec traci też na tym, że ogranicza się do form tanecznych. Myślę, że dziś tej czystości gatunkowej w ogóle już nie ma, ponieważ doświadczenie teatralne ostatnich stu lat, prawdę mówiąc, zmieniło na zawsze czystość gatunkową. Wszystko gdzieś się przelewa. Ponadto w tym świecie trudno naprawdę wierzyć w to, że da się jeszcze robić teatr w jego czystym i jednorodnym języku. Dziś gdy patrzę na europejskie przedstawienia taneczne - na teatr tańca cz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W Edenie nie ma czczej gadaniny

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Toruń nr 58

Autor:

Grzegorz Giedrys

Data:

08.03.2008

Realizacje repertuarowe
Festiwale