W odróżnieniu do poprzedniej propozycji Teatru im. J. Osterwy - "Człowieka z La Manchy" -przygotowania do premiery musicalu "Bracia krwi'" przebiegały jakby po cichu. Z teatru nie przeciekały żadne wiadomości. A że lubelski spektakl jest polską prapremierą sztuki, mało było ludzi, którzy wiedzieliby, co też właśnie przestawi im teatr. Być może zabrzmi to paradoksalnie, ale muszę rozpocząć od tego, że środowy spektakl oceniam bardzo wysoko, choć sztuka Willy Russella mnie nie zachwyciła. Nie da się bowiem ukryć, iż w gruncie rzeczy jest to dość banalny w warstwie treściowej, klasyczny "wyciskacz łez", potwierdzający znaną skądinąd prawdę, iż jednym powodzi się w życiu lepiej, innym zaś gorzej, oraz że lepiej być bogatym niźli biednym. Znam problemy bardziej (interesujące, zarówno w życiu, jak i na scenie. Ale jeśli tak, to skąd j - zapyta ktoś - owa bardzo wysoka ocena spektaklu, do której już zdążyłem się przyznać? Otóż rzecz
Źródło:
Materiał nadesłany