O "Troilusie i Kresydzie" w reż. Luka Percevala prezentowanym podczas Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego "Dialog-Wrocław" pisze Jakub Papuczys z Nowej Siły Krytycznej.
Luk Perceval akcję utworu przenosi w nie do końca dające się określić czas i przestrzeń. Na bardzo głębokiej scenie widzimy panoszące się wszędzie miski, garnki i inne naczynia, które ustawione są po to, by pomieścić cieknącą z różnych miejsc w suficie wodę. Bohaterowie ubrani w garnitury siedzą na maleńkich taboretach lub składanych krzesełkach w niemal zupełnym bezruchu. Na ich tle w oparach dymu i mgły zaznaczają się dwie postaci. Stojący na krześle Troilus i przechodząca z przodu sceny Kresyda. Jego rozpięta koszula i rozczochrane włosy wyrażają, że jest w mocy pożądania. Nieruchomym, błędnym wzrokiem będzie podążał za swoją wybranką i pełnym namiętności głosem wykrzykiwał jej imię. Z jednej strony rozpoznanie tytułowych bohaterów przenosi nas w czasy wojny trojańskiej i epizodów opisywanych w dramacie Shakespeare'a, z drugiej zaś przestrzeń sceniczna i ubiór tworzą pewną sytuację tu i teraz. Bo oprócz obozu Greków