Zanim rozpocznie się spektakl, po widowni (w przejściach) spacerują dziwnie, a raczej skąpo odziane panie, tu i ówdzie posyłając (oczywiście w stronę mężczyzn) zniewalający uśmiech. Półmrok panujący na sali dopiero po chwili pozwala rozpoznać w nich znane aktorki Teatru Ateneum. Za chwilę panie wejdą na scenę, pozostającą przez kilka godzin tego wieczoru domem złudzeń pod nazwą "Wielki Balkon", czyli po prostu burdelem prowadzonym przez panią Irmę. A panowie, na razie "podpierający" ścianę na widowni, kolejno "znikać" będą w czeluściach owego burdelu. To początek "Balkonu", sztuki Geneta, perwersyjnej jak on sam. Nieprawdopodobny wręcz -- jak na pisarza - życiorys Geneta byłby znakomitym materiałem na scenariusz do filmu. Nie wiadomo kim byli jego rodzice. Wychowanek przytułków "nieco" wcześnie rozpoczął dorosłe życie. Pierwszy wyrok otrzymał już w 10 roku życia. A patem był przestępcą-recydywistą. Między odsiadkami p
Tytuł oryginalny
W domu złudzeń
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 254