"Melduję posłusznie, że został osiągnięty pierwszy z celów. Przywrócony teatr. O kolejnych będę informował" - cokolwiek niejasnym tekstem raportował 2 sierpnia 2017 na Facebooku Mateusz Matyszkowicz, ówczesny dyrektor TVP Kultura, kilka tygodni później
przeflancowany na szefa TVP1. Matyszkowicz buńczucznie ściemniał. Jego "dobra zmiana" w Teatrze Telewizji okazała się humbugiem - pisze Krzysztof Lubczyński w Dzienniku Trybuna.
Pierwsza, jesienna część sezonu 2017/2018 Teatru Telewizji za nami, więc można się pokusić o wstępne podsumowanie. Generalny bilans buńczucznych zapowiedzi i deklaracji Matyszkowicza oraz, wcześniejszych, prezesa TVP Jacka Kurskiego jest bardzo rozczarowujący. O ile ktoś wierzy! w te zapowiedzi kolejnej "dobrej zmiany". Piszący te sitowa - nie, jako że już w poprzednim sezonie miało premierę tak naprawdę tylko jedno bezapelacyjnie wybitne przedstawienie, choć nie oparte na tekście dramaturgicznym, "Listy z Rosji" według Astolphe'a de Custine w reżyserii Wawrzyńca Kostrzewskiego. Telewizji, ale nie Teatr Falstartem była już otwierająca sezon 2017/2018 wrześniowa premiera spektaklu "Wojna, moja miłość". Za realizację słabego i tchnącego fałszem tekstu osnutego na motywach biografii polskiej agentki wywiadu brytyjskiego Krystyny Skarbek, źle zagranej przez minoderyjną i przereklamowaną aktorkę Kożuchowską, zabrał się dobry skądinąd fachowi