Gorącą owacją przyjęła warszawska publiczność "Lunatyków" Hermanna Brocha w reżyserii Krystiana {#os#1116}Lupy{/#}. Przedstawienie Starego Teatru z Krakowa zainaugurowało 25. Warszawskie Spotkania Teatralne. "Lunatyków" opisywał, po premierze w lutym ubiegłego roku, na łamach "Życia Warszawy" mój poprzednik. Teraz więc niech typową recenzję zastąpi garść refleksji, spisanych tuż po warszawskim występie. Za najważniejsze dzieło w dorobku Krystiana Lupy powszechnie uważa się "Kalkwerk", według powieści Thomasa Bernharda. Przy ogromnym szacunku dla tej inscenizacji prywatnie wyżej cenię "Lunatyków". Tu zawarł Lupa wszystko, co w moim rozumieniu teatru jest w nim najważniejsze i najpiękniejsze. Sądzę, że właśnie "Lunatycy" otwierają nowy rozdział w twórczości wybitnego artysty. Potem dopisał do niego "Immanuela Kanta" (ten spektakl również obejrzymy w trakcie Spotkań), a przede wszystkim studenckiego
Tytuł oryginalny
W desperackim poszukiwaniu utraconego ładu
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 275