Jeżeli nawet język filozofii nie jest językiem teatru, to twórczość Samuela Becketta jest znakomitym wyjątkiem. "Czekając na Godota" daje miłośnikom teatru estetyczną satysfakcję, skłania ku zadumie nad sensem ludzkiego istnienia. Realizatorzy spektaklu nie szafują środkami: nader skromna scenografia, rezygnacja z muzyki w tworzeniu napięć i nastrojów sprawiają, że teatralna oprawa dramatu nie odrywa nas od jego treści. Beckett, jak gdyby naśladując swego wielkiego rodaka Joyce'a, wierzy w magię liczb. Nieprzypadkowo w dwóch aktach sztuki można wyodrębnić trzy części, nie przypadkiem Estragon śni trzykrotnie, a na scenie w pewnej chwili widzimy trzy kapelusze. Symbolika liczby 3 jest głęboko zakorzeniona w naszej kulturze. W najbardziej podstawowym znaczeniu to znak Boga. Jeżeli dodamy do tego etymologię imienia Godot, imienia postaci, która nie pojawiwszy się ani razu na scenie jest - paradoksalnie - centralną postacią
Tytuł oryginalny
Recenzje i Wydarzenia
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 877