"Koncert życzeń" w reżyserii Yany Ross w Teatrze Łaźnia Nowa. Pisze Marcelina Nowakowska w Teatraliach.
Nie pamiętam, kiedy ostatnio obejrzałam spektakl, w którym z ust jedynej aktorki nie pada ani jedno słowo. Tak bardzo odzwyczaiłam się od ciszy w teatrze, że wydawało mi się to czymś nierealnym. Każdy odgłos wydany przez widza powodował niesmak. Oglądanie Danuty Stenki w "Koncercie życzeń" jest wydarzeniem niezwykłym, nawet dla miłośnika Melpomeny. Wszystko wydaje się proste, żeby nie powiedzieć banalne i ogromnie nudne. A w zasadzie nie wydaje się, tylko takie właśnie jest. Na samym środku małej sceny, na lekkim podwyższeniu znajduje się mieszkanie, około trzydziestometrowe, jednopokojowe, z łazienką, kuchnią i malutkim przedpokojem, kompletnie wyposażone w sprzęty, meble, naczynia, drobiazgi, a nawet jedzenie. Od prawdziwego różni je tylko brak ścian (poszczególne pomieszczenia oznaczone są podłogą, zupełnie jak w Simsach, ulubionej grze bohaterki) oraz obecność widzów przechadzających się naokoło i wnikliwe obserwujących to, co si�