"Małe zbrodnie małżeńskie" w reż. Katarzyny Deszcz w Teatrze Nowym w Łodzi. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Ona i on zabijają miłość, dręczą się wzajemnie wyrafinowanymi okrucieństwami. Wspólne życie w końcu zmienia się w piekło. "Ale jest w nim ciepło" - mówi Lisa w "Małych zbrodniach małżeńskich" i wcale by nie chciała szukać nieba. Sztuka francuskiego dramaturga Erica-Emmanuela Schmitta wystawiona w Małej Sali Teatru Nowego to historia pary z 15-letnim stażem. Gilles właśnie wraca ze szpitala. Po wypadku stracił pamięć, a teraz Lisa próbuje mu przypomnieć, kim był, co lubił, jakimi życiowymi mądrościami sypał jak z rękawa. Powrót do przeszłości odsłania skomplikowane sploty zdarzeń, często z pozoru bez znaczenia, które jednak stały się drogą do zbrodni... z miłości, tęsknoty, pożądania - słowem, z powodu tych wszystkich emocji, które powinny uskrzydlać, a z czasem okazują się zabójcze. Po latach małżeńskich doświadczeń teoria i praktyka rozjeżdżają się, dlatego spośród powieści kryminalnych napisanych przez mę