PRZEDSTAWIENIU muzycznemu i "Amerykanin w Warszawie" wystawionemu w Centrum Sztuki i Studio można wróżyć duże powodzenie. Jądrem spektaklu są piosenki George'a Gershwina i jego brata Iry. Amerykanie Michael Hackett i Claire Leddy zbudowali wokół nich zgrabne libretto w stylu szalonych lat 20. i 30. Jak w filmach z tamtej epoki, mamy tu więc wytworny świat i gangsterów, gonitwy i strzelaniny, a przede wszystkim miłość syna milionera do niezamożnej panienki z charakterem. Wyznania Tommy'ego przerywane są seriami z automatów, ścina go bowiem gangster Dutch 0'Malley. Dutcha z kolei ściga żona spragniona romantycznych przeżyć. Zakochany jest również papa, J. Thomas Vendergriff III, najbogatszy człowiek w Ameryce, podążający śladem ekscentrycznej Lady Harrington. Każdy tu za kimś goni lub przed kimś ucieka, aż do oczywistego w tej konwencji happy endu, a publiczność słucha tymczasem kolejnych gershwinowskich standardów i ogląda dowcipne, zaaranżowan
Źródło:
Materiał nadesłany
Express Wieczorny