Coraz efektowniej odsłania się nam kurtyna i coraz bardziej bez sensu. Służę przykładami. W Teatrze Dramatycznym "Kandyd" w reżyserii Krzysztofa Orzechowskiego, najlepsze chyba przedstawienie w kadencji dyrektorskiej J.P. Gawlika, dane akurat na jej zakończenie... Mamy tu rozbudowaną inscenizację z efektownie użytą obrotową sceną, gęste działania aktorskie w wykonaniu pełnych zapału członków Warszawskiego Teatru Pantomimy, nowoczesną muzykę grającego na żywo zespołu EXODUS i nawet jedną niezłą rolę Iwony Głębickiej (Starucha), co jest i tak dużo w tym słabym obecnie zespole aktorskim. Tylko w całym tym zgiełku ginie całkiem Wolter, którego roztańczeni i rozśpiewani artyści wyprawiają do opieki nad dzieckiem. "Wszystko w świecie jest niebezpieczne i wszystko jest potrzebne" - mawiał mądry autor, ale trudno oprzeć się refleksji, że to tupanie obfitą inscenizacją potrzebne było tylko po to, byśmy zdali sobie sprawę, ilu mądr
Tytuł oryginalny
Zatupani
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 28