Patrząc na zdjęcie mojej matki z dzieciństwa myślę: ona umrze (...) drżę przed katastrofą, która już się stałą. Bez względu na to, czy sfotografowana osoba już umarła czy nie - każda fotografia jest tą katastrofą". A teatr? Raz jeszcze przywołam Rolanda Barthesa: "Fotografia wydaje mi się bliższa Teatru, a to przez szczególny związek: poprzez śmierć". W świecie sceny najpełniejszym potwierdzeniem tej prawdy była {#re#20364}"Umarła klasa"{/#}. Kto wie, czy w świecie dramatu jednym z jej najgłębszych potwierdzeń nie okażą się "Tańce w Ballybeg" Briana {#au#1238}Friela{/#}. Michael, młody narrator "Tańców...", odwija przed sobą kliszę pamięci - ożywia fotografie. "Gdy sięgam myślą do lata 1936 roku, przypominają mi się różne rzeczy". Wspomnienia dzieciństwa powoli nabierają twardości i wyrazistości świata realnego. Bezlik szczegółów, rupieciarnia większych i mniejszych przedmiotów urzeczywistnia najcieplejsze,
Źródło:
Materiał nadesłany
Tygodnik Powszechny nr 2