"Niedźwiedź i Masza, czyli gdzie moja kasza?" Marty Guśniowskiej w reż. Michała Tramera w Teatrze Baj Pomorski w Toruniu. Pisze Anita Nowak.
Swoją najnowszą sztukę, oparła Marta Guśniowska na starej rosyjskiej bajce o przyjaźni dziewczynki i niedźwiedzia. To bardzo wdzięczny temat. Zwłaszcza, że autorka przydała surowej i przerażającej w oryginale opowieści wiele ciepła i humoru. Nieposłuszna dziewczynka wbrew zakazowi babci oddala się z domu i trafia do przepastnego lasu, w którym, jak nie trudno już na początku przewidzieć, błądzi. Ale nie jest najgorzej. Najstraszniejszą z przygód, jakie tam przeżywa jest burza. Bo nie chodzi w tej sztuce o to, by dzieci straszyć, ale wychowywać, uczyć i bawić. A przede wszystkim pokazać im, jak istotną sprawą dla szczęścia każdej żywej istoty jest przyjaźń. I to nawet pomiędzy bardzo zdawałoby się gatunkowo dalekimi sobie osobnikami. Niektóre wątki korespondują też innymi bajkami, jak choćby "O Królewnie Śnieżce i siedmiu krasnoludkach". Tyle, że Masza trafia do chatki nie niegroźnych skrzatów, ale ogromnego Niedźwiedzia. I to je