"Czyż nie dobija się koni?" Horace'a McCoya w reż. Wojciecha Kościelniaka w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jacek Wakar w Dzienniku Gazecie Prawnej.
Nie udała się Wojciechowi Kościelniakowi próba wyjścia poza musicalową konwencję. Podczas "Czyż nie dobija się koni?" w gdańskim Teatrze Wybrzeże zmęczenie bohaterów i aktorów szybko udziela się widzom. Mówił Wojciech Kościelniak przed gdańską premierą, że czuje się musicalem trochę zmęczony, wie, iż zrobił w nim wiele, i ma świadomość, że odtąd tylko krok do powtarzania się. Dlatego postanowił zmienić sceniczny język, a krótka powieść Horace'a McCoya nadawała się do tego znakomicie. Do tego świetny zespół Teatru Wybrzeże. Zdawało się, że wejście Kościelniaka na dramatyczną scenę, choć nie bez muzycznych elementów, zostało obmyślone bez ryzyka klęski. Tymczasem "Czyż nie dobija się koni?" jest porażką i uświadamiamy sobie to bardzo szybko. Reżyser rozgrywa opowieść o morderczym maratonie tańca w niemal pustej przestrzeni, gdzieniegdzie tylko widać poprzecierane amerykańskie afisze i plakaty. Gloria (Katarzyna