Choć współczesny człowiek dawno już sobie wytłumaczył, że kary za grzechy nie należy się bać, to jednak czasem jest mu trochę nieswojo, gdy nawet po największych świństwach z nieba nie spada na niego żaden piorun. Na ten brak absolutu chorujemy już od paru pokoleń. Zbyt rzadko Pan Bóg gniewa się w sposób tak spektakularny, jak było to w antycznych Pompejach, które zginęły pod kilkunastometrową warstwą lawy z pobliskiego Wezuwiusza. W oczekiwaniu na karę Bożą możemy jednak z powodzeniem zafundować sobie własne piekło na ziemi. Taką niewesołą diagnozę wynieść można z dramatu Helmuta Kajzara - nieżyjącego już dramaturga i reżysera, który debiutował przed laty we wrocławskim Teatrze Współczesnym. Swoją "Villę dei Misteri" zdążył wystawić na tej scenie jeszcze na parę lat przed śmiercią. Po piętnastu latach po ten sam tekst sięgnął z dużym powodzeniem młody reżyser Jacek Orłowski. I u niego analogia naszej wspó
Tytuł oryginalny
Villa dei Misteri
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Polskie nr 252