"Cosi fan tutte" W.A. Mozarta w reż. Jacka Papisa w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze ks. Andrzej Draguła w portalu Więź.
Gdyby "Cos fan tutte" Mozarta chcieć czytać dosłownie, to nawet i dzisiaj - w epoce moralnie daleko mniej rygorystycznej - nie dałoby się obronić jej przesłania. To prawda, że "szczęśliwy ten człowiek, który każdą rzecz bierze z dobrej strony". Trudno jednak o takie szczęście, gdy w grę wchodzi zdrada niewiernych kochanek, choć jeszcze nie jest to zdrada małżeńska. Co więcej, podobno "tak robią wszystkie". Aż chciałoby się powiedzieć za Biblią: "Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić" (Mt 19, 10). Jacek Papis, reżyser szczecińskiej premiery "Cos fan tutte", kończy spektakl zbiorową sceną ślubną, ale mnie ona nie przekonuje, nie w epoce #metoo. Traf chciał, że w drodze do Szczecina czytałem "Zaślubiny Kadmosa z Harmonią" Roberta Calasso, który cytuje słynną opinię Herodota o porywaniu i uwodzeniu kobiet: "Porywać niewiasty jest czynem ludzi niesprawiedliwych, ale z powodu porwanych zawzięcie uprawiać