- Nigdy nie grałem na wyścigach, nigdy mnie hazard nie zajmował. Ale starałem się zrozumieć mojego bohatera, który jest nieprzeciętnym człowiekiem, postawionym w ekstremalnej sytuacji - PIOTR MACHALICA o swoim monodramie "Mały światek Sammy Lee" [na zdjęciu].
Jolanta Ciosek: 14 lipca wystąpi Pan w Krakowie w ramach IX Przeglądu Teatrów Jednego Aktora z monodramem "Mały światek Sammy Lee"... Piotr Machalica: I bardzo się cieszę, że stanę przed krakowską publicznością... A czy widział Pan swoich wielkich poprzedników: Zbigniewa Cybulskiego i Romana Wilhelmiego w roli Sammy'ego? - Nie widziałem. Świadomie nie chciałem oglądać tych spektakli telewizyjnych, żeby do pracy z reżyserką tego monodramu, Anną Kękuś, przystąpić jak biała, niezapisana kartka. Żadnych sugestii, żadnych podglądań. Ale wiem, że te spektakle Jerzego Gruzy i Zdzisława Wardejna były znakomite. Niedawno dowiedziałem się, że zrobiono według tekstu Hughesa słuchowisko radiowe z Bronkiem Wrocławskim. Słyszałem fragmenty; bardzo pięknie Bronek to gra. Sammy Lee to postać złożona, trochę smutna, trochę śmieszna... - Od początku bardzo mi się ten facet spodobał. Jest pokręcony, uwikłany w życie, z którym nie bardzo d