"Jest u nas w kraju jedno święto takie, kiedy się rozumieją Polacy z Polakiem; Jakby grom suchy nagle nad głową im błysnął, ogniem uderzył w ślepia i z mózgów wycisnął ostatnią kroplę myśli..." - melancholijnie zauważa Bryll, głosem Pierwszego, w Prologu "Rzeczy listopadowej". To Święto Zmarłych. I przyznać trzeba - nie wdając się tutaj w sondowanie, jak głęboka jest prawda o współczesnych zawarta w dramacie (czy wyprowadzona została z trzewi historii, czy też podporządkowana potocznemu widzeniu narodowych dziejów), ani też nie uściślając, jaki jest jej wymiar artystyczny - przyznać zatem trzeba, że sięgnięcie do toposu "obcowania żywych i umarłych" pozwala Bryllowi uobecnić przeszłość w naszym hic et nunc. Bohaterowie "Rzeczy listopadowej" "dialogują" ze sobą jakby kalkami zdań z arcydramatu Mickiewicza, z "Wesela". I w ten sposób "w języku" - poprzez składnię, poprzez rytm zdania, typ metafory - odbywa się owo "żywych i umarły
Tytuł oryginalny
Uwikłani w narodowe znaki
Źródło:
Materiał nadesłany
Odra nr 7/8