Musical nie jest naszą specjalnością domu. Czujemy się pewniej w innych gatunkach. Tym bardziej jednak kusi inscenizatorów. Wiedzą, że publiczność go kocha. Dobrze gdy jest wystawiony bez pogoni za Broadwayem czy West Endem. Czerpie z rodzimych doświadczeń teatralnych. Tak została właśnie odczytana "Evita" grana z powodzeniem w chorzowskim Teatrze Rozrywki. A także poza jego siedzibą, na gościnnych występach - pod warunkiem, że jest scena obrotowa, której ta inscenizacja o zmiennej scenerii wymaga. A więc odrobiliśmy jeszcze jedną zaległość. Tim Rice i Lloyd Webber nazbierali w świecie - od prapremiery w roku 1976 - wiele oklasków i tantiem, a także dowodów uznania, żeby wspomnieć siedem prestiżowych Tony Awards. Od musicalu nie należy oczekiwać zbytniej logiki, trzymania się faktów. Ma ciągoty do uproszczeń, ślizgania się po powierzchni. Jak choćby to, że rewolucjonista Che Guevara występuje tu nie tylko jako komentat
Tytuł oryginalny
Uwielbiana Evita
Źródło:
Materiał nadesłany
Kobieta i Życie nr 16