"Hrabina" i "Sułkowski" - łączenie tych dwóch dzieł i tych dwóch przedstawień w jednym omówieniu krytycznym może wydać się rzeczą dość ryzykowną. Żartobliwa opera Moniuszki-Wolskiego i patetyczna tragedia Żeromskiego, te dwa utwory, poza zbliżonym czasem akcji - nie mają z sobą nic wspólnego, a różnią się wszystkim: rodzajem literackim i teatralnym, epoką powstania, środkami artystycznymi. Czy można więc stawiać je obok siebie tylko dlatego, że w obu wypadkach mamy do czynienia z tym samym inscenizatorem? Chyba tak - zważywszy zwłaszcza, że inscenizatorem tym jest Leon Schiller. Zacznijmy od truizmu. Schiller jest już w dziejach teatru polskiego "pozycją historyczną", choć z pewnością jeszcze nie zakończoną i pozwalającą oczekiwać dalszych, nowych osiągnięć. Działacz teatralny i inscenizator, który w historii sceny polskiej znajdzie się w pierwszej czołówce, zasługuje na to, by już teraz, na świeżo, śledzić drogi
Tytuł oryginalny
Uwagi o dwóch inscenizacjach Leona Schillera
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 9/10