Krzysztof Globisz gra mężczyznę w sile wieku, który wszystkiego musi nauczyć się na nowo.
Przewrotna i gorzka jest ta komedia. Molier zatytułował ją "Szkoła żon", ponieważ głównymi bohaterami są Arnolf, który postanowił wychować sobie młodą dziewczynę na idealną żonę, i Anusia - wybrana już jako czterolatka do przeprowadzenia tego eksperymentu. Ale akcja zaczyna się właśnie wtedy, gdy pomysł wychowawczy głównego bohatera bierze w łeb - dojrzewająca Anusia zakochuje się w innym, młodszym, a starzejący się Arnolf musi przełknąć gorzką prawdę o sobie i na nowo zbudować własny świat. W inscenizacji Ewy Kutryś ze scenografią Barbary Hanickiej ten rys sztuki Moliera podkreślony jest dosłownie, chciałoby się rzec - nachalnie. Scena stoi w rusztowaniach, jakie stawia się na czas remontu. Mieszkanie budzącej się do uczuć Anusi przysłania reklama czekoladek z serduszkami, a dom Arnolfa, który łudzi się, że miłość i wdzięczność da się kupić - reklama banku. Jednak wszystko, co dzieje się na scenie, wcale schematyczne