Spektakl gór nie przenosi i nie oczarowuje - o "Chłopcach z Placu Broni" w reż. Marka Ciunela w Olsztyńskim Teatrze Lalek pisze Ada Romanowska z Nowej Siły Krytycznej.
- Dzieci potrzebne są nam po to, by wypełnić dialog - tak o spektaklu "Chłopcy z Placu Broni" mówi reżyser Marek Ciunel. Bo to spektakl o dzieciach - nie tylko o chłopcach z powieści Ferenca Molnara - ale o dzieciach, które siedzą w dorosłych. I jak podkreśla reżyser, to spektakl nie tylko dla młodych widzów, ale i dla tych z dowodem osobistym. Ale czy rzeczywiście sztukę można kierować do... ogółu? Do dużych i małych? Przede wszystkim spektakl jest za długi. Obiecane półtorej godziny rozciąga się do ponad dwóch. Ale jako że czas jest pojemny, reżyser - paradoksalnie - wrzuca do jednego worka jak może najwięcej. Wiele scen aż kipi od nadmiaru. Stwarza to wrażenie bałaganu i nawet jeśli ma przypominać "obfitość" dziecięcego pokoju, nie sprawdza się w teatrze. Za wiele jest nic nie znaczących znaków i tym samym zacierają się te, które mogłyby być istotne. Spektaklu Ciunela nie należy traktować jako przeniesienia opowieści Molnara na s