W długich mowach, jedno po drugim - Frank, Grace i Teddy przedstawiają swoje wersje wspólnie przeżytej historii. Przed widownią stoją jak przed ławą przysięgłych. Ludzie zwołani zostali jednak nie żeby wydać, ale spróbować pojąć wyrok przeznaczenia. W półtoragodzinnej sztuce nie ma ani jednego dialogu, ani jednego spotkania bohaterów. Są tylko cztery monologi. Pierwszy i ostatni wypowiedziane ustami głównego bohatera - uzdrowiciela Franka Hardy'ego, dwa pozostałe przez jego kochankę - Grace i impresaria, Teddy'ego. Z plątaniny faktów, indywidualnych zaprzeczeń i ocen wyłania się wizja tego, co najistotniejsze. Cała szarpanina Franka, wszystkie jego udane lub pozorne spotkania ze świadectwami sił nadprzyrodzonych były zaledwie wstępem wobec ostatecznego wyzwania. Frank to artysta, hochsztapler, cudotwórca, święty. Człowiek dobry, podły, odważny, wyrachowany i przeklęty. Lub po prostu człowiek - bez wszystkich tych epite
Tytuł oryginalny
Usypiający uzdrowiciel
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta w Krakowie nr 54