Spektakl Jerzego Grzegorzewskiego, oparty na fragmentach najsłynniejszych operetek - Księżniczki czardasza, Wesołej wdówki, Paganiniego, Bajadery... Witold Gombrowicz, był zafascynowany tą konwencją, choć twierdził, iż charakteryzuje ją boski idiotyzm. Należałoby to odwrócić-idiotyzm, ale boski. Bo niezwykle teatralny - barwny, dynamiczny, szalenie aktorski i jakże skuteczny wobec widza. Grzegorzewski kpi z operetki jako gatunku, sposobu ujmowania życia, ale wykorzystuje jej siłę i tradycję teatralną- czasem cytuje z pełną powagą, by po chwili ukazać jej karykaturę lub mistrzowską parodię A prolog w foyer...ech! Naprawdę, usta milczą, dusza śpiewa (taka jest dola widza) - nigdy nie widziałem tak zdezorientowanej (ale pozytywnie) publiczności. A cały spektakl ma dzięki owej przetwarzanej na rozmaite sposoby operetkowości mnóstwo szarmu - więcej niż hrabia Szarm w Operetce - a to dzięki aktorom. Wykonującym zadania karkołomnie trudne. Wymagaj�
Tytuł oryginalny
Usta milczą (powrót)
Źródło:
Materiał nadesłany
Glob 24 nr 91