Jak opowiadać o zbrodni i karze bez uderzania w banał? Jak mówić o wierze bez pretensjonalności? Jak wreszcie pytać o Boga bez patosu? Odpowiedź w świetnym spektaklu Waldemara Zawodzińskiego w łódzkim Teatrze Jaracza.
"Nad" Mariusza Bielińskiego (sztukę słusznie wyróżniono w tym roku Gdyńską Nagrodą Dramaturgiczną) to rzecz czarno-biała. Wyrazista i ostra. Bez zbędnej litery, niepotrzebnych ozdobników, modnego współczesnego kontekstu, mentorstwa. Prosty tekst, który boli i uwiera jak zadra pod paznokciem. Dotyka bez nachalności i trywialności fundamentalnych tematów: Bóg, wiara, zbrodnia i kara, starość. Konstrukcja fabularna sztuki przywodzi wreszcie na myśl tragedie antyczne, w których nie ma mniejszego zła. Jest zło w najczystszej postaci. Waldemar Zawodziński wystawia "Nad" bez uproszczeń i zbędnych skrótów, mając absolutne zaufanie do autora "Mroku". Bohaterów rysuje konsekwentnie - grubą, wyraźną i jednolitą kreską. Nie będzie tu ani przełamania, ani cudownego ocalenia, ani fajerwerków. Bohaterowie Zawodzińskiego to robaki, brudne i pokaleczone. Nie wiadomo, po co żyją - skoro każdy dzień przynosi nową, większą dawkę bólu. W ich oczach dawno ni