Artur Ruciński zadebiutował w piątek w nowojorskiej Metropolitan Opera w "Madame Butterfly" rolą Sharplessa. - Jest wspaniałym artystą i wspaniałym człowiekiem - powiedział po spektaklu o barytonie z Polski brytyjski dyrygent Karel Mark Chichon.
Polak wystąpił w premierowym wznowieniu słynnej produkcji opery Giacomo Pucciniego w reżyserii Anthony'ego Minghelli. Publiczność zgotowała śpiewakowi gorące brawa. Komplementował go także dyrygent. "Współpraca z nim sprawia mi niezwykłą przyjemność, a pracujemy wspólnie po raz pierwszy. Jest fantastyczny, otwarty na idee. Nie można mieć większych oczekiwań. Mogę pod jego adresem kierować tylko komplementy. Polacy powinni być z niego dumni" - ocenił Chichon. Minghella, brytyjski dramaturg, scenarzysta i reżyser, twórca takich filmów jak "Angielski pacjent", "Utalentowany pan Ripley", czy "Wzgórze nadziei", zainteresował się po raz pierwszy "Madame Butterfly" w Londynie. Na dwa lata przed śmiercią, zmarły w 2008 r. reżyser przeniósł swą inscenizację na scenę Metropolitan Opera. Minghella podkreślał przed laty, że pragnie w swej produkcji uczynić z ogromnej sali Met "najbardziej intymne miejsce, jakie można sobie wyobrazić". Wzbraniał