Mariusz Treliński idzie za ciosem po nowojorskiej premierze dyptyku "Jolanta"/"Zamek Sinobrodego". We wrześniu 2016 r. w słynnej operze wyreżyseruje "Tristana i Izoldę" Ryszarda Wagnera. Warszawa obejrzy ten spektakl kilka miesięcy wcześniej.
Ma to być koprodukcja Metropolitan Opera, Teatru Wielkiego - Opery Narodowej i festiwalu w Baden-Baden. Propozycja wyszła od Petera Gelba, dyrektora Metropolitan Opera, gdy Treliński dopinał premierę dyptyku "Jolanta" Piotra Czajkowskiego i "Zamek Sinobrodego" Beli Bartóka, którym 29 stycznia zadebiutował na najważniejszej scenie operowej świata. Spełnienie marzeń z młodości Jak mówi Treliński, to szczęśliwy zbieg okoliczności. Pierwotnie "Tristana i Izoldę" miał reżyserować Willy Decker, ale zrezygnował ze względu na kłopoty zdrowotne. - Ta propozycja jest spełnieniem moich młodzieńczych marzeń - zdradza "Wyborczej" reżyser (cała rozmowa w przyszłym tygodniu). - "Tristan i Izolda" jest jedną z tych oper, których namiętnie słuchałem jako 19-latek, i miałem nawet konkretny pomysł jej realizacji. Nie wie jeszcze, czy z niego skorzysta, chciałby natomiast kontynuować mroczny, oniryczny wątek ze swojej inscenizacji "Zamku Sinobrodego".