Elizabeth Taylor powróciła na scenę. Najpierw jednak - udało jej się przekonać protestujących hollywoodzkich scenarzystów, by na krótko, z okazji jej występu, zrezygnowali z pikietowania studia Paramount Pictures.
75-letnia Taylor zagrała w sztuce A.R.Gurneya "Listy miłosne"; partnerował jej James Earl Jones. Gwiazda pojawiła się w pomarańczowej sukni i okazałych kolczykach, wieziona na wózku inwalidzkim przez swego narzeczonego, przemysłowca Jasona Wintersa. Uśmiechała się do kamer, ale nie powiedziała ani słowa do licznie zgromadzonych reporterów. Ponad 500 osób, w tym kalifornijska Pierwsza Dama Maria Shriver, zapłaciło po 2500 dolarów za przywilej obejrzenia jedynego przedstawienia z udziałem Taylor. Dochód z przedsięwzięcia zostanie przekazany na założoną przez aktorkę fundację na rzecz walki z AIDS. Sobota była Światowym Dniem Walki z AIDS. Taylor poprosiła protestujących od 5 listopada scenarzystów, by na jeden wieczór zawiesili protest. "Okazali wielki humanitaryzm, współczucie i odwagę, pozwalając by nasz wieczór przebiegł spokojnie" - napisała Taylor w oświadczeniu.