Dla Broadwayu kończący się sezon teatralny był najgorszych od ośmiu lat pod względem frekwencji. Ale nie dla tych spektakli, do których zatrudniono hollywoodzkie gwiazdy. "Lucky Guy" ze zdobywcą dwóch Oskarów Tomem Hanksem zarabia ok 1 mln dolarów tygodniowo.
"Kto nie uwielbia Toma Hanksa?" - reaguje ze zdziwieniem Miriam z Kalifornii, pytana, co skłoniło ją do tak dalekiej wyprawy. Stoimy w długiej kolejce do "Broadhurst Theatre", jednego z 40 teatrów na Broadwayu w Nowym Jorku, gdzie od 1 kwietnia pokazywany jest "Lucky Guy". To ostatnia sztuka autorstwa zmarłej w ubiegłym roku pisarki i scenarzystki Nory Ephron, która opowiada o nowojorskim dziennikarzu tabloidowym Mike'u McAlarym. Ephron od początku pisała ją z myślą o Hanksie (na zdjęciu), swym wieloletnim przyjacielu i zdobywcy dwóch Oskarów za role w filmach "Forrest Gump" i "Filadelfia". "Lucky Guy" jest debiutem Hanksa na Broadwayu. Jest sobotnie czerwcowe, upalne popołudnie, co tylko częściowo tłumaczy, czemu większość widzów ubrana jest w szorty, T-shirty, sportowe obuwie, a niektórzy nawet w klapki. Limuzyny i suknie od wielkich kreatorów można było zobaczyć na premierze. Zwykły amerykański widz jest ubrany tak jak mu jest wygodnie, bo czuje si�