Utrzymana w konwencji komedii dell 'arte zabawa tekstem Moliera kończy się dobrze na kieleckiej scenie tylko dla Zdzisława Nowickiego (rola Geronta). Tytułowy bohater kreowany przez Edwarda Kusztala nie uwierzył chyba w możliwości, jakie daje farsa i jakby na przekór swym skłonnościom do przerysowywania postaci charakterystycznych, właśnie Skapenowi narzucił ascezę środków aktorskich. To rola jednak - po korektach - do uratowania. Inne postaci, a zwłaszcza nieco papierowo przez Moliera nakreśleni kochankowie, wypadli ledwie przeciętnie. I takie jest też całe przedstawienie: przeciętne, nieporadne (dla niektórych scen, na przykład, gdy Zerbineta - Ewa Józefczyk, długo relacjonuje znane dobrze widzom zdarzenia, reżyser Wojciech Boratyński nie znalazł sposobu sprawnej scenicznej aranżacji), ale przecież kolorowe, pełne gwaru, więc miłe dla oka i ucha modelowego widza kieleckiej sceny - licealisty, który już jako dorosły człowiek na widownię teatru im
Tytuł oryginalny
[Urzymana ... ]
Źródło:
Materiał nadesłany
Goniec Teatralny nr 12