EN

6.07.2012 Wersja do druku

Urzędnicza paranoja

Państwo demokratyczne przestało chronić podstawowe wartości kultury. Systematycznie uchyla się od odpowiedzialności za instytucje artystyczne (teatry, opery, filharmonie, muzea), osaczając je niezgodnymi z ich specyfiką przepisami i uregulowaniami, a także odbierając im prawo do autonomii twórczej - pisze Krzysztof Mieszkowski w dwutygodniku.com

Sytuacja teatru publicznego w Polsce unaocznia związek, jaki zachodzi pomiędzy wypaczaniem roli kultury a zagrożeniem demokracji. Cenzura ekonomiczna staje się zjawiskiem coraz bardziej powszechnym i niebezpiecznie akceptowanym przez władze. A przecież rolą teatru publicznego nie jest wypracowywanie zysku ekonomicznego. Rezultatem naszej pracy ma być zysk społeczny, estetyczny, kulturalny, a w rezultacie także polityczny. Polska racja stanu Przypomnijmy myśl José Ortegi y Gasseta z roku 1947: "Rzeczywistość ludzka jest nieustannym przeistaczaniem się, zmianą i polega zawsze na ruchu od tego, co było, ku temu, co nastąpi. Ludzkość to nie rodzaj, ale tradycja. Być człowiekiem jest czymś innym, niż być kamieniem, zwierzęciem i Bogiem, gdyż znaczy być w tradycji, czyli w przestrzeni kultury. To obojętne, czy ktoś uważa się za tradycjonalistę, czy rewolucjonistę. I jeden, i drugi, chcąc nie chcąc, należą do tradycji. Istotą życia ludzkiego jest

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Urzędnicza paranoja

Źródło:

Materiał nadesłany

Dwutygodnik. Strona kultury nr 85online

Autor:

Krzysztof Mieszkowski

Data:

06.07.2012

Wątki tematyczne