"Szkarłatna wyspa" to - jak pisał Andrzej Drawicz - "kraj bufonady, komediowej werwy, stylistycznego galopu. To zabawa z teatrem i zabawa w teatr, żart oparty na stylizacji w duchu Juliusza Verne'a". To jednocześnie ukazany w krzywym zwierciadle obraz Rosji lat 20. - "portret skomplikowanej rzeczywistości tamtych lat, jeszcze pełnej entuzjazmu dla nowych zmian i już pełnej strachu przed rozpoczynającym się stalinowskim terrorem" - mówią twórcy przedstawienia. - Ale to także obraz teatru, jego zdumiewającej mocy zdolnej wyczarować przed oczami widzów coraz to inne światy, przerazić, zaskoczyć, rozśmieszyć. To nasze poczucie humoru. Sięgam po tę sztukę z ogromną przyjemnością - dodaje reżyser. - W naszej inscenizacji chcemy przede wszystkim pokazać sytuację teatru. Teatru, który jak był tak i dzisiaj jest zależny od urzędników. Urzędników czy to cenzurujących spektakl, czy to przyznających dotację. Jedną z głównych
Tytuł oryginalny
Urzędnicy w teatrze
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Wyborcza - Stołeczna nr 137