Jest to spektakl stylowy. Zrealizowany z autentyczną elegancją. Już choćby dlatego wart obejrzenia, zwłaszcza że wielu naszych reżyserów cierpi wciąż na przerost pomysłów, a nie dostatek wyczucia stylu. Tymczasem Ludwik René przedstawił Komedię Apolla Nałęcz-Korzeniowskiego (Teatr Dramatyczny) w sposób nadzwyczaj oszczędny. Zgroza bierze, co mogłaby wciąż modna "wyobraźnia aluzyjna" uczynić z tej dziś prawie nie znanej sztuki. Ileż aktualnych dowcipasów można by wpisać do intrygi o samotnym obrońcy prawdy poecie Henryku. Szczęśliwie René postanowił tylko uważnie przeczytać tekst. Jeśli zdarza mu się odbiec od oryginalnego układu, rzecz dotyczy charakterystyki postaci Henryka. Otóż Henryk staje się komentatorem wprowadzanych zdarzeń. Zważywszy chwilami nieznośny dydaktyzm pierwowzoru, zadanie niełatwe i dla reżysera, i dla aktora (Tomasz Stockinger). Sądzę, że rys autobiograficzny, który niewątpliwie posiada gniewny bo
Źródło:
Materiał nadesłany
Żołnierz Wolności nr 54