"Un giorno di regno" w reż. Macieja Prusa w w Warszawskiej Operze Kameralnej. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.
Lekka melodyjna muzyka wczesnego Verdiego, sprawna reżyseria oparta na subtelnie podanym humorze oraz wykonawcy traktujący z lekkim dystansem perypetie swoich bohaterów sprawiają, że najnowszą inscenizację "Un giorno di regno" ogląda się z prawdziwą przyjemnością. Trochę to dziwne, że jedyne dzieło Verdiego oparte na epizodzie z polskiej historii pozostaje zupełnie nieznane na naszych scenach. Pierwszy raz wystawiono tę operę u nas dopiero w 1987 roku w Operze Wrocławskiej. Drugi raz sięgnięto po nią dwadzieścia lat później w Warszawskiej Operze Kameralnej, która specjalizuje się w wystawianiu mało znanych dzieł. I dobrze się stało, bo okazuje się, że bezwzględny wyrok mediolańskiej publiczności, która odrzuciła operę po jednym jej obejrzeniu, jest zbyt surowy. Recenzenci również nie pozostawili na nowym dziele suchej nitki, zarzucając muzyce monotonność oraz wszystkie możliwe wpływy od Aubera przez Rossiniego do Donizettiego, a pozbawio