Zgadzam się z tezą, że teatr jest od tego, by prowokować. Nie bardzo jednak rozumiem, dlaczego specem od obnażania naszych grzechów - rzeczywistych czy urojonych - stał się wpadający tu od czasu do czasu Frljić? Dlaczego Paweł Łysak postanowił zatrudnić obrazoburczego Chorwata jako sumienie polskiego narodu? - pyta Jarosław Reszka w Expressie Bydgoskim.
Znów pachnie siarką od strony teatru - tym razem Powszechnego w Warszawie, który pieczętuje się mottem "Teatr, który się wtrąca". W ubiegłą sobotę wtrącił się - jak pisze recenzent "Rzeczpospolitej" - w polską religijność, ocenę duchowieństwa i rozdziału Kościoła od państwa. Powołanie się na recenzenta jest ważne, bo dziś każda wypowiedź na temat teatralnego dokonania jest kontrowana zdaniem: a czy pan widział spektakl, skoro się na jego temat wypowiada? Niby słusznie, lecz nie całkiem. Gdybyśmy rozmawiali wyłącznie o tym, co sami zobaczyliśmy, to 99 procent wymian zdań dotyczyłaby d... Maryni. No i dziennikarze byliby niepotrzebni. A na podstawie ich właśnie świadectw wiemy nie tylko, że "Klątwa" w Powszechnym bardzo mało wzięła z Wyspiańskiego, ale i że na scenie pojawia się figurka papieża Polaka "z wyeksponowanym fallusem", którą następnie aktorka wykorzystuje w wyuzdanej scenie erotycznej. Wystarczy? Wystarczy aż nadto, by po