Jest taka piosenka Wojciecha Młynarskiego "Marsz samotnych kobiet". Wchodzi ona w skład spektaklu "Jeszcze w zielone gramy" i dwukrotnie słuchałem jej w scenicznym wykonaniu - w krakowskiej "Bagateli" i w teatrze w Opolu. Nie można "Marszu..." w spektaklu nie zauważyć - wybija się swą dramaturgią, ostrością obyczajowej obserwacji. Samotność kobiet... Brak miłości w ich życiu. To także temat "Urodzin Smirnowej" - sztuki napisanej przez Ludmiłę Pietruszewską i przygotowanej na Scenie Kameralnej Starego Teatru w ramach jego współpracy z Teatrem Studio "Człowiek" z Moskwy. Roman Kozak, reżyser przedstawienia napisał w programie: "Cały czas uczono nas w szkołach, uniwersytetach, że jedynym prawdziwym odbiciem rzeczywistości jest socjalistyczny realizm. Wydaje mi się że to wszystko co mamy i do czego doszliśmy to jest socjalistyczny absurd. Dzisiaj to już gatunek teatralny, który może pomóc zobaczyć i usłyszeć nasze męczące i radosne życie bez fabu�
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska