"Carmen" w reż. Laco Adamika w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Józef Kański w Ruchu Muzycznym.
Taki czas - mniej więcej ćwierć wieku temu - kiedy wszystkie niemal polskie teatry operowe, nie bacząc na swoje możliwości artystyczne, jeden po drugim wystawiały nie granego w Polsce od końca XIX stulecia "Nabucca" - prawda, że było to poniekąd uzasadnione sytuacją polityczną w kraju i politycznym właśnie wydźwiękiem opery Verdiego. Teraz dla odmiany, i to już bez żadnego wyraźnego powodu, przyszła moda na "Carmen". Nie tak dawno przecież weszło to dzieło na scenę Opery Śląskiej (niedługo przedtem miała miejsce głośna premiera we Wrocławiu), zaraz potem wystawił je gliwicki Teatr Muzyczny, a już można oglądać jego inscenizację w łódzkim Teatrze Wielkim. Przy takiej mnogości nic można się dziwić, że każdy inscenizator pragnie, aby jego przedstawienie różniło się od pozostałych i stara się ukazać dobrze znane dzieło w nowym, ciekawym ujęciu. I wszystko jest w porządku, dopóki "czyni to w zgodzie z charakterem muzyki oraz treści