"Samuel Zborowski" - Juliusza Słowackiego nieczęsto gości na polskich scenach. Na palcach jednej ręki można policzyć jego dotychczasowe inscenizacje łącznie z tą, którą przywiózł na Spotkania Teatr Wybrzeże z Gdańska w reżyserii Stanisława Hebanowskiego. I nie przypadkiem się tak dzieje. Dramat to bowiem niedokończony przez poetę, zachowany tylko we fragmentach, w kształcie nieostatecznym, W gruncie rzeczy to potężny strumień poezji, potok słów aż ciężkich od metafor, luźno tylko rysujący sceniczną akcję. Właśnie uroda słów kusi inscenizatorów w tym tekście najmocniej, uśmierzając jednocześnie ich obawy o czytelność spektaklu. Ten "najbardziej mistyczny z mistycznych" dramatów Słowackiego składa się z pięciu aktów. Dopiero w ostatnim pojawia się na dobre tytułowy bohater i zaczyna sprawa, o której rozpisują się badacze historii i literatury. Wcześniej mamy do czynienia z całym arsenałem chwytów późnoromantycznej fantastyki:
Tytuł oryginalny
Uroda słów
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Ludowy nr 286