"Demetrio" w reż. Natalii Babińskiej w Teatrze Wielkim w Poznaniu. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Choć "Demetrio, król Syrii" Johanna Simona Mayra jest tzw. ramotą zapomnianą zaraz po premierze w 1824 r. i wygrzebaną przez zespół badawczy słynnego wydawnictwa nutowego Ricordi, słucha się tej muzyki z przyjemnością, bo przypomina Rossiniego. Szef badaczy i szperaczy Facundo Agudin jest dyrygentem i przybył aż z Argentyny, aby w ramach Roku Mężczyzn poprowadzić tę operę w Poznaniu. Do reżyserii zaproszono jednak kobietę, Natalię Babińską, która uznała, że mężczyźni, choćby byli kandydatami do tronu, muszą się bić o kobietę wręcz. Jest więc pojedynek na noże i walka w stylu sumo. Paradoksem jest to, że do roli Demetria, zwycięzcy i króla, zaangażowano także kobietę, uroczą Francuzkę hiszpańskiego pochodzenia, Amayę Dominguez. Oczywiście królową również jest kobieta - świetny sopran Monika Mych. Wiele wdzięku przedstawieniu dodała scenografia Ludwika Skały, który właściwie nazywa się Luigi Scoglio i jest szwajcarskim Włochem