"Nasza klasa" w reż. Ondreja Spiśaka w Teatrze na Woli w Warszawie. Pisze Tomasz Mościcki w Odrze.
Cuda się zdarzają, i to nie tylko w Częstochowie - to powiedzonko Jana Kurnakowicza można zacytować, gdy widzi się pełną widownię Teatru na Woli. Po latach marginalizowania tej sceny, po trzech sezonach dyrekcji Macieja Kowalewskiego, która sprawiła, że na Wolę po prostu przestało się chodzić - jest wreszcie sukces. Tadeusz Słobodzianek, który objął dyrekcję tej placówki, swoje rządy zaczął mocnym akcentem. 0 premierze Naszej klasy" zaczęto mówić tak, jak o teatrze nie mówi się w naszym kraju od kilkunastu lat. Sam mam kłopot z tym przedstawieniem: nie mogąc w pełni zgodzić się z przesłaniem tekstu Tadeusza Słobodzianka, namaszczonego na wielkość nagrodą Nike, o przedstawieniu myślę z coraz większym szacunkiem. Przyznam się jednak, że mojej wyprawie do teatru towarzyszyły obawa i ostrożność. Medialny szum i nagrody jakże często są w naszym publicznym życiu efektem panujących mód i przekonań, także pozaartystycznych, jeśli mamy