"Halka" w reż. Marii Fołtyn oraz "Jezioro łabędzie" w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Katarzyna K. Gardzina Życiu Warszawy.
Jeszcze nie przebrzmiały wspomnienia nieudanego wznowienia "Nabucca" w Teatrze Wielkim, a już najważniejsza w Polsce scena muzyczna zafundowała widzom kolejne buble. Pierwszy to szumnie reklamowany przez teatr debiut tancerki corps de balet w jednej z najtrudniejszych partii baletu klasycznego. Natalia Wojciechowska, znana niektórym widzom ze sceny warszawskiej Romy, wystąpiła w "Jeziorze łabędzim" jako Odetta - Odylia. Choć nie można tej młodej tancerce odmówić pewnych zalet, nie uzasadniają one eksperymentu powierzenia jej tak wielkiej partii. Pomijając nawet liczne niedociągnięcia techniczne, stworzyła ona postać tak przerysowaną, że nie wiadomo, co ma wspólnego z subtelnością księżniczki zaklętej w łabędzia. O partnerach debiutantki lepiej w ogóle nie wspominać. Drugi, to kolejne z serii wznowień, które mają poszerzać bieżący repertuar teatru. Na stołeczną scenę wróciła "Halka" Moniuszki w reżyserii Marii Fołtyn [na zdjęciu scena z pr