"Tosca" w reż. i scenogr. Gianmarii Romagnoli'ego w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Akcję "Toski" przeniesiono tym razem w nasze czasy. Zabieg zastosował włoski reżyser Gianmaria Romagnoli, licząc być może, że w ten sposób ukryje brak talentu i profesjonalnych umiejętności. Prawda jednak wyszła na jaw już w pierwszym akcie. "Tosca" trudno poddaje się modnym trendom inscenizacyjnego uwspółcześniania operowej klasyki. Puccini wraz z autorami libretta osadził dzieło w autentycznych wnętrzach Rzymu, precyzyjnie określił czas zdarzeń i trudno tu cokolwiek zmienić. Jest to jednak możliwe, co udowodnił choćby kilka lat temu Nikolaus Lehnhoff w Amsterdamie. Bohaterkę "Toski" zmienił w gwiazdę dawnego kina, a ubrany w mundur Scarpia nieodparcie kojarzył się z Mussolinim. Faszystowski aparat ucisku i atmosfera erotycznego wyuzdania - cechy ważne dla dyktatury Duce - dodały dramaturgicznej wyrazistości akcji. W warszawskiej "Tosce" z faktu, iż Scarpia używa laptopa, a na ekranie telewizyjnym podgląda torturowanie Cavaradossiego, nic ni